wtorek, 10 września 2013

piętnasty tatuaż.



„chyba zawsze już tak będziemy pogmatwani”


Następnego dnia najchętniej zagrzebałabym się w kołdrę i nie wychodziła z łóżka aż do momentu, w którym będzie to konieczne. Czyli do poniedziałku. Simon jednak mi na to nie pozwolił. Wręcz siłą zaciągnął mnie do kuchni, gdzie kazał mi zjeść obiad, składający się z odgrzanych resztek z wczorajszej imprezy. Następnie postanowił wyciągnąć mnie na spacer, abym się do reszty rozbudziła, mimo że nie bardzo tego chciałam. Ale on nic sobie nie robił z mojego sprzeciwu.
- Jeśli odpowiada ci wyjście w piżamie, to ja nie mam nic przeciwko temu – rzucił, jakby od niechcenia, kiedy chciałam się jakoś wymigać od tego dla mnie niedorzecznego pomysłu.
Naprawdę próbowałam być nieugięta, jednak jest to dość trudne, kiedy rozgrywający przerzuca sobie ciebie jak worek ziemniaków przez ramię i kieruje się w stronę drzwi, nic nie robiąc sobie z sprzeciwu, który wyrażasz uderzając go pięściami w plecy. Wiem, że tym ruchem chciał mi pokazać, że nie rzuca słów na wiatr i właśnie dlatego skapitulowałam. Kiedy Niemiec mnie puścił, posłusznie skierowałam się pod prysznic, a później przebrałam w coś normalnego. A teraz właśnie spacerujemy po żorskim parku – ja w niedbale związanych włosach, trampkach i o wiele za dużej bluzie wyglądam najwyżej na licealistkę obok wysokiego Simona ubranego w ciuchy Błażeja, które zostały w moim mieszkaniu po jego przeprowadzce do Paryża. W końcu Tischer przyjechał wczoraj tylko na imprezę, nie mając zamiaru zostać u mnie na dłużej i dlatego nie miał żadnych ciuchów na przebranie, musiałam mu więc znaleźć coś odpowiedniego. Myślę, że młody Kubiak nie będzie się na mnie za to gniewał.
- Znowu o nim myślisz? – spytał Simon, przerywając ciszę, która trwała między nami od czasu naszego wyjścia z mieszkania. Milczałam, bo co miałam mu odpowiedzieć? – Jesteś zła na mnie, że się w to wszystko wtrącam, tak? – dopytywał Niemiec, kiedy nic mu nie odpowiedziałam na poprzednie pytanie.
- Nie, nie jestem – odpowiedziałam od razu, mając nadzieję, że brzmię wiarygodnie. – Bez ciebie nie dałabym sobie rady w tej sytuacji, naprawdę, ale zrozum, że nie chcę już o nim gadać. Mam dość rozmyślania na temat jego zmiennych humorów. Chcę się teraz nacieszyć miłym towarzystwem, możemy więc trochę pomilczeć? – spytałam.
Tischer chyba mi uwierzył, bo po chwili wpatrywania się w skupieniu w moją twarz, jakby chcąc znaleźć oznaki kłamstwa, skinął głową. Między nami znów zapanowała przyjemna cisza, którą chwilę temu przerwał rozgrywający. Byłam z tego zadowolona, bo naprawdę miałam już dosyć roztrząsania spraw moich i Michała (choć czy my w ogóle mamy jakieś sprawy?). Czasami wyglądało to tak, jakbyśmy z Simonem nie mogli o niczym innym gadać, a przecież to nie była prawda. Miałam zamiar przestać się zajmować przyjmującym, najlepiej zacząć wprowadzać ten plan w życie od dzisiaj. Powinnam cieszyć się towarzystwem Simona, który jest naprawdę dobrym materiałem na przyjaciela – udowodnił mi to wczoraj, gdy uchronił mnie przed totalnym splamieniem honoru. Niemiec towarzyszył mi przez cały feralny wieczór, a do tego, gdy wszyscy wyszli, pomógł mnie i Matteo posprzątać bałagan, który zostawili po sobie imprezowicze. Choć jeden porządny i wychowany siatkarz, który się przejął naszym losem – biednych, ledwo kontaktujących z rzeczywistością gospodarzy imprezy…
Bo jeśli ktoś myślał, że będę rozpaczać po Kubiaku i przez to ominie mnie zabawa, którą współorganizowałam, to się grubo mylił. Te czasy już się skończyły, mam nadzieję, że raz, a dobrze! Zaraz po tym, jak Michał bezceremonialnie zostawił mnie ze zniszczonym życiem i pobiegł za swoją ukochaną, która to postanowiła mnie zadeptać jak niedopałek papierosa, Simon wkroczył do akcji. Wyprosił gości z pokoju i próbował mnie uspokoić. Wystarczyło jednak kilka minut, abym sama bez niczyjej pomocy zebrała się w sobie i przestała płakać. Wytarłam szybko nos, nie chcąc, aby Tischer uważał mnie za mazgaję, posprzątałam resztki potłuczonych rzeczy, umalowałam się na nowo i z dumnie podniesioną głową wyszłam z pokoju z zamiarem dobrej zabawy, tak jakby nic się nie stało. I mimo że większość zgromadzonych w mieszkaniu ludzi patrzyło na mnie dziwnie, nie przejmowałam się nimi. Poza tym alkohol naprawdę pomaga w ukojeniu bólu i to do tego stopnia, że około drugiej w nocy zaczęłam uczyć chłopaków moonwalk’u. A że zaczęłam tańczyć na stole i nie przemyślałam, że ktoś może nim szturchnąć, dzięki czemu znajdę się na podłodze… mówi się trudno. Dlatego też pewnie tak bardzo bolą mnie dzisiaj plecy… Poza tym dobrze wiedziałam, że moje zachowanie stanie się aktualnym numerem jeden wśród opowiadań Jastrzębian, ale miałam to w nosie, zwłaszcza, że zobaczę się z nimi dopiero w środę i to na treningu. Myślę, że do tego czasu głupie opowiastki wylecą im z głowy, a jeśli nie, to sama im w tym pomogę…
Ach, jak ja uwielbiam się mścić na innych!
- Pewnie jutro nasłuchasz się o mnie przeróżnych opowieści – zagaiłam.
- Pewnie tak – potwierdził Simon uśmiechnięty. – I wiesz co? Zadzwonię do ciebie wieczorem i razem się z nich pośmiejemy.
I jak go tu nie lubić, skoro jest taki kochany?

Nie spodziewałam się, że będzie czekał na mnie, gdy w poniedziałek (szczerze mówiąc, to chyba był to już wtorek) będę wracała do domu z fitness clubu. Nie po tym, co się wydarzyło w sobotę. On jednak znowu mnie zaskoczył, tylko nie wiem, czy pozytywnie. Siedział na schodach prowadzących na trzecie piętro, w rękach trzymał bukiet czerwonych róż, a obok niego leżała mała paczuszka. Byłam tak zamyślona (a raczej tak zmęczona, że nie miałam siły, by myśleć), że zauważyłam go dopiero w połowie schodów, kiedy wstał. Do tego siedział w takim miejscu klatki schodowej, aby móc mnie zobaczyć wcześniej, niż ja jego tak, abym nie mogła mu uciec. Ja jednak nie miałam zamiaru uciekać, nie sądziłam bowiem, że czeka na mnie. Raczej myślałam, że na Justynę, bo czego mógłby chcieć ode mnie? Co prawda dziwne było to, że nie siedział u siebie w mieszkaniu, tylko na schodach, jednak blondynka mogła mu zabrać klucze albo… nie wiem co, ale Zarzycka była zdolna do wszystkiego, aby postawić na swoim, nic więc by mnie nie zdziwiło. W każdym bądź razie nie sądziłam, że czeka właśnie na mnie, dlatego nawet na niego nie spojrzałam. Chciałam go ominąć, jakby go tu nie było.
Nie dane mi było jednak wykonać tego zamiaru, ponieważ złapał mnie za przegub ręki.
- Przepraszam – zaczął, próbując spojrzeć mi w oczy, jednak ja usilnie odwracałam głowę na boki. – Już wszystko wiem… wiem jak było, wiem, że nie miałem racji. Naprawdę żałuję tych wszystkich słów, czynów, tego co ostatnio robiłem w stosunku do ciebie, Tosiu… Nie wiem, co we mnie wstąpiło, nie rozumiem już samego siebie – tłumaczył zawile. – Tosia, powiedz coś, cokolwiek, proszę…
- Co mam powiedzieć? – odparłam chłodno, nie racząc go nawet najmniejszym spojrzeniem. – Pewnie chciałbyś usłyszeć, że wybaczam i że wszystko jest w porządku, ale nie ma tak łatwo, Michał. Zrozum, co za dużo, to niezdrowo. Mam dosyć bycia tą najgorszą, która za każdym razem obrywa za innych. Koniec z tym, rozumiesz?!
- Wiem, że zrobiłem źle, ale wiesz, jaki jestem – tłumaczył się nadal. – Działam pod wpływem emocji, a to wszystko wyglądało jednoznacznie…
- Jakbyś zapomniał, ja też działam pod wpływem emocji – przerwałam mu – i dla mnie także wszystko wygląda jednoznacznie. Okazuje się jednak, ze inaczej niż dla ciebie... – uśmiechnęłam się kwaśno.
- Przepraszam, Tosiu, jest mi naprawdę przykro. Nie wiem, jak inaczej mógłbym prosić cię o wybaczenie mojego zachowania… – szepnął bezradny. – Proszę, przyjmij je, nawet jeśli masz mnie gdzieś. Szkoda, aby się zmarnowały… – powiedział, wręczając mi bukiet, który wciąż trzymał w dłoniach.
- Zawsze możesz dać je Justysi – syknęłam, starając się być nieugięta.
Nie mogłam reagować na jego smutne spojrzenie i skruszony wyraz twarzy. Powtarzałam sobie, że muszę być silna, że nie mogę mu tak łatwo wybaczyć, bo znowu wszystko wróci do normy, a ja już nie mam siły, aby znowu przeżywać na nowo kolejne aferki z Justyną, mną i Kubiakiem w roli głównej.
- Tosia… – szepnął Michał bezradnie, nie wiedząc za bardzo co począć, aby zmniejszyć mój upór.
I choć doskonale wiem, że nie powinnam była mu dawać przesłanek, że uda mu się mnie w jakikolwiek sposób udobruchać, to nie mogłam się powstrzymać przed wzięciem tego pięknego bukietu róż do rąk. Tak rzadko dostawałam kwiaty... jakby wszyscy myśleli, że jeśli ubieram się na czarno, to nie lubię jakichkolwiek przejawów życia. Wiem, że powinnam je teraz, na jego oczach, wrzucić do kosza, jak w tych wszystkich serialach, że to byłaby najlepsza reakcja, aby uświadomić mu, jak bardzo mnie zranił, ale… zwyczajnie było mi ich szkoda. Bo jak można tak piękne kwiaty po prostu wyrzucić do śmieci? Toż to marnotrawstwo!
- A tu mam jeszcze jeden mały prezent dla ciebie – ciągnął Michał, zapewne węsząc dla siebie szansę na uzyskanie przebaczenia – ale dostaniesz go, jeśli zaprosisz mnie do siebie na herbatę. Pół godziny rozmowy i spadam, a ty będziesz miała coś, co na pewno ci się spodoba.
- Wiesz, że to szantaż? – zaśmiałam się.
- Z tobą nie można inaczej, trzeba łapać się drastycznych środków – uśmiechnął się Kubiak, doskonale wiedząc, że teraz ma mnie w garści.
Przez dłuższą chwilę biłam się z myślami. Wiedziałam, co powinnam mu odpowiedzieć, jednak… ciekawość zwyciężyła i wpuściłam go do środka. Kiedyś było to nie do pomyślenia, abym tak szybko zmiękła, jednak teraz… stało się ze mną coś, co sprawiało, że zachowywałam się jak nie ja. I choć bardzo mi się to nie podobało, nie potrafiłam tego zmienić...
Rzuciłam torbę treningową w kąt, po czym podreptałam do kuchni, by zrobić dla nas herbatę. Michał usiadł przy stole i bacznie mi się przyglądał. Milczeliśmy do czasu, aż nie usiadłam naprzeciwko niego, uprzednio kładąc na stół dwa kubki z parującym płynem.
- Co takiego chciałeś mi powiedzieć, że aż postanowiłeś czekać na mnie na schodach? – spytałam.
- To, że jest mi strasznie głupio, że ci nie uwierzyłem, Tosiu – zaczął znowu, tym razem łapiąc mnie za rękę dla wzmocnienia efektu. – Naprawdę nie wiem, co wstąpiło w Justynę. Jest mi strasznie głupio, że tak się zachowała. To nie powinno mieć miejsca.
- Dlaczego to ty się tłumaczysz za nią? – przerwałam mu, wyrywając dłoń z uścisku. Doskonale wiedział, jak zepsuć nastrój między nami... – Zwłaszcza, że znając ją, to tego nie żałuje.
- Kiedy chłopaki dziś na treningu powiedzieli mi, co widzieli i jak było naprawdę, poszedłem do domu i zażądałem wyjaśnień mimo, że moje poprzednie zdanie było stwierdzeniem, a nie pytaniem, Michał postanowił mi na nie odpowiedzieć. Nie zaprzeczyła w ani jedno moje słowo. Nie próbowała wmówić mi, że wszyscy trzymają twoją stronę. A wiesz dlaczego to zrobiła? – zaśmiał się kpiąco. – Bo jest o ciebie zazdrosna! Wymyśliła sobie, że próbujesz mnie jej odbić i nic do niej nie trafia, a już zwłaszcza to, że to jest totalna niedorzeczność, na którą nie wiem, jak mogła wpaść.
Nie powiem, żeby jego słowa mnie nie zabolały, ale przecież to nie było nic nowego. Michał od dawna niczego nie zauważa, więc jego reakcja powinna być dla mnie przewidywalna. Justyna nieźle to sobie wymyśliła, zmieniając taktykę na zakochaną w niego na zabój zazdrośnicę. Naprawdę jej nie doceniałam… chyba powinnam zacząć.
Choć z drugiej strony, czy taka sytuacja nie jest mi na rękę? Justyna zapewne będzie starała się, abyśmy się z Michałem nie spotykali, wmawiając mu, że nie może znieść, iż jestem tak blisko Kubiaka, bo tak bardzo jest o niego zazdrosna. A dzięki temu będę miała szansę dla siebie – by się z niego wyleczyć. Raz na zawsze. Może jednak to będzie lepsza taktyka dla nas obu?
- Ale jakoś ją udobrucham, nie wiem jeszcze jak, ale zrobię to. Przecież nie może się na mnie zbyt długo gniewać – tłumaczył mi dalej niczym niezrażony Michał, przerywając mi w rozmyślaniu. – Mam nadzieję, że przynajmniej ty się na mnie nie gniewasz…
- Michał…
- Przecież jeszcze mam tu coś dla ciebie – Kubiak nie pozwolił dojść mi do głosu.
Przyjmujący wyglądał, jakby nagle przypomniał sobie o przedmiocie, dzięki któremu tak naprawdę wpuściłam go do środka. Po chwili wręczył mi paczuszkę, która do tej pory leżała na podłodze obok krzesła, na którym siedział. Gdy tylko ją otworzyłam, wpadłam w nieopisaną euforię. W środku była płyta Michaela Jacksona „Thriller” – ta sama, którą w sobotę zniszczyła Justyna.
- Pierwszą dostałaś ode mnie, przeze mnie też została zniszczona, więc i drugą powinnaś dostać ode mnie – wyjaśnił mi z uśmiechem, widząc, jak wielką radość mi sprawił. – Mam nadzieję, że przeprosiny przyjęte.
- Wyjdzie na to, że jestem przekupna – zaśmiałam się, praktycznie nie mogąc usiedzieć na miejscu, tak bardzo musiałam ją właśnie w tej chwili włączyć – ale już się na ciebie nie gniewam – dodałam szybko, rzucając się mu na szyję i całując go w oba policzki.

Miesiąc później.
Dokładnie tak, jak miesiąc temu, także dzisiaj wracałam późno do domu. Wychodząc zza zakrętu na klatce schodowej, zauważyłam, że ktoś siedzi na schodach pod moimi drzwiami i ogląda swoje buty. Na pierwszy rzut oka wiedziałam już, że jest to siatkarz, mimo że w korytarzu panował półmrok. W końcu mało który facet ma tak długie nogi – ja przynajmniej nie znam innych niż Jastrzębianie. Byłam zaskoczona, ponieważ nie spodziewałam się tutaj któregokolwiek z nich. Przez ostatni czas starałam się unikać ich jak ognia, widywałam się więc z nimi tylko na treningach. A już zwłaszcza nie miałam ochoty spotykać się z Michałem, który dzień po naszej rozmowie pogodził się z Justyną i znów był zadowolony z życia i z siebie. Nie miałam najmniejszego zamiaru, aby po raz kolejny stać się kozłem ofiarnym jakieś perfekcyjnie uknutej przez blondynkę intrygi. Michał też nie bardzo szukał ze mną kontaktu i pewnie dlatego to unikanie się tak dobrze nam wychodziło…
Na moje szczęście to nie Kubiak na mnie czekał, tylko Tischer.
- Co tu robisz? – spytałam, przystając przed nim.
Siatkarz wyglądał, jakby ocknął się z drzemki i spojrzał na mnie nieprzytomnym spojrzeniem. Po chwili wstał, jak rażony prądem. Kilka chwil zajęło mu doprowadzenie się do porządku.
- Czekam na ciebie – odpowiedział mi wreszcie.
- Przecież to oczywiste – pokręciłam głową, podchodząc do drzwi i przekręcając klucz w zamku. – Ale dlaczego? – spytałam, spoglądając znów na niego.
- Bo mam do ciebie prośbę – odpowiedział poważnie.
- A! W takim razie właź – uśmiechnęłam się, otwierając drzwi i wpuszczając go do środka. – Rozgość się.
- Taki właśnie miałem zamiar – odpowiedział, od razu kierując swoje kroki w stronę kuchni.
Pokręciłam głową, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu. Niemiec czuł się tutaj jak u siebie. Doskonale wiedział, gdzie co trzymam. Sam sobie robił kawę, herbatę, czy na co akurat miał ochotę. Zdecydowanie spędzał u mnie bardzo dużo czasu, nawet więcej niż w swoim mieszkaniu i to stąd brała się jego wiedza na temat wszelkich moich zwyczajów.
- I jak było na zlocie? – spytał, kiedy już usiadłam na krześle w kuchni przed kubkiem ciepłej herbaty, którą przed chwilą zrobił.
- Jak co roku, za-je-bi-ście – odparłam zadowolona, sylabizując dla wzmocnienia efektu. – Kocham ten ryk silników, zapach spalin, tych ludzi… zawsze pomagają mi dojść do ładu, odciągają od rzeczywistości… a właśnie tego mi teraz było trzeba – mówiłam, popijając herbatę.
Zlot harleyowców jak co roku odbywał się pod koniec września i mimo że nie byłam posiadaczką marzenia każdego zapalonego cyklisty, zawsze się tam pojawiałam. Zabierał mnie mój kumpel z roku, Karol. To właśnie on mnie wkręcił w to towarzystwo, za co byłam mu ogromnie wdzięczna. Dzięki takim spotkaniom można sobie nieźle naładować akumulatory na kolejne miesiące ciężkich konfrontacji z ludźmi, których w moim życiu było pod dostatkiem.
- To dobrze, że masz dziś dobry humor – uśmiechnął się pod nosem Simon. – Bo wpadłem na pewien pomysł, jak utrzeć chłopakom nosa.
- Zamieniam się w słuch – odpowiedziałam zaintrygowana.
Od kilku tygodni zastanawialiśmy się, jak dać nauczkę chłopakom, którzy od parapetówki wręcz prześcigają się w domysłach co do mnie i Simona. Na początku nawet nas to bawiło, ale ile można? W końcu człowiek się znudzi i tak się właśnie stało z nami, i to do tego stopnia, że aż zaczęliśmy planować, jak by się tu na nich odegrać.
- Najpierw jednak chciałem cię spytać, czy pójdziesz ze mną na imprezę do Łasko w środę – szepnął, jakby zawstydzony. – Wiesz, tą przedsezonową…
- No pewnie, że pójdę! A już zwłaszcza z tobą – przerwałam mu.
Doskonale bowiem wiedziałam, o co chodzi rozgrywającemu, w końcu mieszkam tu już drugi rok i zdążyłam poznać zwyczaje Jastrzębian. Widać, chłopaki nie zapomnieli o tym, że kapitan zespołu ma wręcz obowiązek zrobić imprezę przed pierwszą kolejką nowego sezonu PlusLigi. Ale co w tym dziwnego? Każda okazja do zabawy jest dla nich na wagę złota.
- A Łasko ma przerąbane, że mnie nie zaprosił – mruknęłam, kręcąc głową.
- Za to ja jestem jak zawsze na posterunku – Tischer w tej chwili prawie wypiął pierś do przodu z dumy.
- Oczywiście – potwierdziłam, śmiejąc się. – A teraz mów na co wpadłeś – już nie mogłam wytrzymać tej niepewności.
Simon zaśmiał się, widząc jaką ciekawość u mnie wzbudził swoim pomysłem.
- Pomyślałem, że skoro wszyscy biorą nas za parę, to dlaczego mamy temu zaprzeczać? Niech mają to, czego chcą.
- Czyżbyś w taki dziwny sposób chciał mi zaproponować, abym została twoją dziewczyną? – zaśmiałam się, udając podejrzliwą.
- Przejrzałaś mnie! – krzyknął, podrzucając ręce w górę. A dlaczego nie? No chyba, że ci się nie podobam – zrobił smutną minkę, idealnie dostosowując się do mojego żartobliwego tonu głosu.
- Ty miałbyś mi się nie podobać? – zapytałam zaskoczona. – Zdobyłeś moje serce od pierwszego wejrzenia! – krzyknęłam, udając oburzenie, że tego nie zauważył.
- Wiedziałem! – wykrzyknął Simon triumfująco i prawie zaklaskał w dłonie. – I co, wchodzisz w to? – po chwili wrócił do tematu rozmowy.
- No jasne! – potaknęłam, przybijając z nim piątkę. – W końcu chłopaki twierdzą, że jeszcze trochę i się tobą znudzę. Niech nie myślą, że pozjadali wszystkie rozumy.
Ta cecha strasznie mnie u ludzi irytowała, a już zwłaszcza u nich. Myśleli, że wiedzą o nas wszystko, więcej niż my sami. Niedługo zaczną nam wpychać dziecko w brzuch! W takich chwilach Jastrzębianie bardzo przypominali mi mojego ojca, który zawsze wiedział lepiej, co mi potrzeba do szczęścia i na własną rękę próbował ułożyć mi moje życie. Dlatego tak bardzo chciałam im pokazać, że się mylą...
- A do tego zobaczysz, jaki Michał będzie zazdrosny, gdy znowu zobaczy nas razem – zaśmiał się Tischer, wyrywając mnie z zamyślenia.
Dlaczego on wciąż wraca do tego tematu? Dałby już sobie z tym spokój... tylko niepotrzebnie psuje mi mój dobry nastrój spowodowany odcięciem się od Michała.
- Simon – szepnęłam ostrzegająco – miałeś przestać robić mi nadzieję.
- Wiem, ale..
- Nie ma żadnego ale – przerwałam mu zniecierpliwiona. Niemiec wciąż próbował dojść do głosu, ale nie pozwalałam mu na to. – I wybacz mi teraz, ale jestem zmęczona. Nie wiem, jeśli nie chcesz tak późno wracać do siebie, to wiesz, że łóżko w drugim pokoju jest wolne i że możesz tutaj spać – mówiłam szybko i niezbyt składnie, chcąc się go jak najszybciej pozbyć, by uniknąć niepotrzebnej kłótni. Nie miałam zamiaru się z nim sprzeczać, a już zwłaszcza o Michała! Wstałam więc w pośpiechu od stołu, powiedziałam mu dobranoc i już mnie nie było.
Nienawidziłam chwil, gdy Simon próbował wmówić mi, że Michałowi na mnie zależy, tylko ten wbił sobie do głowy coś, czego nie ma i nie umie się z tego wycofać że jest za bardzo dumny, aby przyznać się do błędu. Niemiec cały czas próbował mnie przekonać, że widać jak na dłoni, iż Kubiak jest o niego zazdrosny, bo coś do mnie czuje, tylko jest to głęboko ukryte i on nie potrafi sobie tego uświadomić. Nie podobało mi się to. Nie chciałam mieć już nadziei. Nie mogłam jej mieć! Powinnam raz na zawsze skończyć z tym, co tak długo już trwa i co niszczy mnie od środka. A mianowicie z miłością do Kubiaka. I Simon powinien mi w tym pomagać, a nie przeszkadzać.

Trzy dni później wchodziliśmy z Tischerem pod rękę do domu Łasko z zamiarem dobrej zabawy. A myśl o wkręcaniu towarzystwa tylko potęgowała uczucie, że to będzie dobra noc. I mimo że czułam się w tej chwili trochę, jakbym była intrygantką Justyną, to nie przeszkadzało mi to musieliśmy utrzeć im nosa, którego wściubiają w nieswoje sprawy.
- Powinnam ci tak porządnie walnąć, że mnie nie zaprosiłeś – pogroziłam Michałowi, zanim ten zdążył otworzyć usta, żeby się z nami przywitać. – Dobrze, że mam Simona, który o mnie pamięta. Wy to jak widać, macie mnie gdzieś. A ja tyle dla was robię! – westchnęłam teatralnie. Zawsze byłam dumna z moich umiejętności aktorskich. Może jednak powinnam składać papiery na PWST? Choć z drugiej strony, kto by przyjął do renomowanej uczelni dziewczynę z tatuażami? Jestem przegrana na starcie...
W międzyczasie rozejrzałam się dookoła siebie. Lokum było już wypełnione Jastrzębianami i ich życiowymi partnerkami. Jedzenia również było pod dostatkiem, za to alkoholu niezbyt wiele – na imprezie bowiem miał się pojawić trener Bernardi, któremu z pewnością to by się nie spodobało, zwłaszcza, że w ten weekend chłopaki zaczynają nowy sezon. Można powiedzieć, że wreszcie, no bo ile można żyć bez meczów siatkówki?
- Ej, Tosieńka, nie mów tak – Łasko zrobił minę zbitego psiaka, przywołując mnie do rzeczywistości – przecież wiesz, że cię uwielbiam. Myślałem, że cię zaprosiłem… głupio wyszło.
- Ech, żebym się sama musiała wpraszać na imprezę? – westchnęłam teatralnie. – Do czego to doszło? – powiedziałam, po czym przywitałam się z Mileną.
- Tośka no, nie gniewaj się na mnie – Łasko szturchał mnie w ramię, próbując jakoś udobruchac.
- Boisz się, że ci dowalę za to na treningu, mam rację? – zaśmiałam się, widząc jego minę. – O to akurat nie musisz się martwić. A czy ci wybaczę, to się jeszcze zastanowię – dodałam, po czym pociągnęłam Simona za sobą.
Jastrzębianie są takim gatunkiem ludzi, po którym wszystko widać jak na dłoni. Dlatego przechodząc z Tischerem za rękę w stronę stołu z jedzeniem ewidentnie dało się zauważyć, że są zaskoczeni tym, iż przyszliśmy tutaj razem. Pewnie sądzili, że już się Niemcem znudziłam… Niedoczekanie ich! Ja się dopiero rozkręcam… I z każdą kolejną chwilą tak właśnie było. Większość czasu spędzałam z Tischerem, jednak czasami któryś z siatkarzy porywał mnie na parkiet, by zatańczyć i jednocześnie wyciągnąć ze mnie, co to wszystko ma znaczyć. Uśmiechałam się wtedy nieznacznie, po czym mówiłam: „to, co widzisz” i zostawiałam takiego delikwenta zdezorientowanego na parkiecie, wracając do „mojego” rozgrywającego. Wiedziałam, że takim zachowaniem jeszcze bardziej wzbudzę ich ciekawość i spotęguję domysły. A przecież o to nam właśnie chodziło – żeby sami udławili się swoimi teoriami spiskowymi.
Mimo towarzystwa Niemca, mimowolnie rozglądałam się, szukając wzrokiem Kubiaka, choć wciąż sobie wmawiałam, że tak tylko patrzę po pomieszczeniu bez celu. Przecież nie szukam przyjmującego, bo z nim skończyłam. Nie mogłam się jednak powstrzymać przed takim zachowaniem. A Michała, jak na złość, nigdzie nie było, co z każdą chwilą potęgowało moje zaniepokojenie. Przecież Kubiak nie odpuściłby sobie imprezy przedsezonowej, to nie w jego stylu. Pamiętam, jak pierwszy raz był trochę stremowany nowym towarzystwem, ale nie trwało to zbyt długo. Po godzinie on, ja i Zbyszek mieliśmy opanowany cały parkiet i rozkręcaliśmy towarzystwo, które przy ludziach z warszawskich klubów wydawało nam się drętwe. Zwłaszcza, że Bartman był organizatorem tamtejszej zabawy – w końcu to jego mianowali wtedy na kapitana zespołu. Dlaczego więc Kubiak miałby odpuścić sobie tegoroczną imprezę? – zastanawiałam się w myślach. – Czyżby to była sprawka Justyny? Aż tak bardzo dał jej się zbałamucić, żeby zrezygnować z przyjścia tutaj?
- Jeśli szukasz Michała, to właśnie przyszedł. Z Justyną – szepnął Tischer, jakby odgadując z wyrazu mojej twarzy, o czym myślę i wpatrując się usilnie w coś za mną.
Siedzieliśmy na sofie i zapewne w drzwiach za moimi plecami stanęła właśnie do tej pory brakująca w pomieszczeniu para. Nie mogłam się obrócić, mimo że chciałam zobaczyć to na własne oczy, jednak wyglądałoby to tak, jakbyśmy o nich rozmawiali (co bądź co bądź jest prawdą). Musiałam posiłkować się relacją z ust Niemca.
- Chyba niedawno przyszli, bo przed chwilą rozmawiali z Łasko – relacjonował mi rozgrywający, zbliżając twarz do mojej twarzy, ale wciąż wpatrując się w sytuację rozgrywającą się za mną, mimo że z boku zapewne wyglądało to zupełnie inaczej. – O, właśnie nas zauważył i nie wygląda na zachwyconego tym, że siedzę tak blisko ciebie i że obejmuję cię ramieniem. Justyna chyba próbuje go odciągnąć od wpatrywania się w nas, ale on stoi jak słup soli. Milena tłumaczy mu teraz, że przyszliśmy razem, kompletnie nie zdając sobie sprawy, że go to jeszcze bardziej zdenerwuje…
- Simon, przestań, bo zaraz się obrócę, by sprawdzić, czy masz rację – szepnęłam, ostatkiem sił próbując wpatrywać się w rozgrywającego.
Przecież jeśli było tak jak mówił, to… nie, to niemożliwe, aby Kubiakowi na mnie zależało w  T A K I  sposób.
- Wiem, co na ten temat sądzisz, ale tak właśnie jest – potaknął Simon, przenosząc swój wzrok na mnie. – Kubiakowi nie podoba się to, że się koło ciebie kręcę. Uważa, że jestem dla ciebie za stary i że cię skrzywdzę, bo w końcu mam jeszcze żonę. Ale tak naprawdę to jest o ciebie zazdrosny, tylko nie potrafi się do tego przyznać.
- Skąd to wiesz? – zdziwiłam się.
- Że jest zazdrosny? Przecież to widać, tyle razy ci to mówiłem – prychnął pewny swego.
- Nie o to mi chodzi – pokręciłam głową. – O to, co powiedziałeś wcześniej.
- Ach tak – Niemiec spuścił wzrok, jakby coś się właśnie wydało; coś, o czym nie miałam pojęcia. – W poniedziałek Michał zaczepił mnie po treningu i mi to powiedział. Kompletnie nie chciał mnie słuchać, tylko gadał o tym, że nasza relacja mu się nie podoba…
- On nie miał prawa – zagotowałam się, przerywając mu.
Jak śmiał robić wymówki Simonowi? Sam nie stosował się do moich zastrzeżeń co do Justyny, a za moimi plecami robi coś takiego! Jest kompletnie niepoważny! Już ja sobie z nim poważnie pogadam.
- Spokojnie, Tosiu – Simon pogłaskał mnie po policzku, chcąc, abym się uspokoiła i nie robiła głupot; a przynajmniej nie w tej chwili. – On nie wie, że robimy ich w balona, a to świadczy, że umiemy grać – uśmiechnął się.
- Ale gdyby to była prawda, to on naprawdę nie miał prawa robić ci wymówek… Z jakiej paki… – nadal irytowałam się.
- Tośka, mówiłem ci przecież, że jemu na tobie zależy, tylko coś sobie ubzdurał, że…
- Simon…
- Nie zaprzeczaj, zaraz ci to udowodnię – przerwał mi. – I jestem pewien, że Michałowi to się nie spodoba.
Nie miałam pojęcia, jak ma zamiar to zrobić, dopóki nie przybliżył się do mnie na niewielką odległość i mnie nie pocałował. Nie wiedziałam, co się dzieje przez dobrych kilka chwil. Kiedy oderwał się ode mnie, szepnął poważnie:
- Z Michała właśnie bucha para z wściekłości. A reszta wygląda, jakby odkryli istnienie Wielkiej Stopy.
Mimowolnie parsknęłam śmiechem, słysząc to zdanie, które wypowiedział tak poważnym tonem głosu, kompletnie nie pasującym do treści. W tym samym czasie Kubiak, który teraz był na linii mojego wzroku, spojrzał na nas z mieszkanką zaskoczenia, oburzenia i… czyżby zazdrości? Niemożliwe, ale... na to wyglądało. Nie zdążyłam jednak się mu dokładniej przyjrzeć, bo obrócił się na pięcie, zostawił zdezorientowaną Justynę na parkiecie i poszedł w bliżej nieokreślonym kierunku. Blondynka oczywiście pobiegła za nim, gdy się tylko ocknęła z szoku. Ja tymczasem nie wiedziałam, co się dzieje i co powinnam zrobić. Też miałam zamiar za nim pójść i z nim porozmawiać, jednak udaremnił mi to Simon, przyciągając mnie do siebie z całą mocą.
- Nie możesz teraz pokazać mu, że ci na nim zależy – szepnął mi do ucha. – Musi sam sobie to uświadomić i o ciebie zawalczyć. Ze mną – dodał z triumfującym uśmiechem.
A potem zdezorientowaną mnie pociągnął za sobą na parkiet. I do końca imprezy praktycznie nie opuszczał mnie na krok, abym nie zrobiła niczego głupiego. Nawet gdybym miała taką możliwość, to nie było ku temu okazji, bo Michał wraz z Justyną po tym zdarzeniu po prostu zniknęli i już się nie pojawili na imprezie. I ja naprawdę nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć… Czyżby jednak Simon miał rację?
Nie, to niemożliwe.




___________________________________________


11 komentarzy:

  1. Pierwsza :D
    Super rozdział :* Ciekawe co teraz zrobi Michał kiedy on w końcu zrozumie, że Tośka go kocha i on ją też ?
    Zapraszam do mnie http://estella-gwiazda.blogspot.com/2013/09/dziewiaty.html

    Pozdro :* Mania

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja lubię Simona, taki poczciwy z niego chłopak :D mam tylko nadzieje, że nie zakocha sie bez wzajemnośći w Tośce, ale w sumie na to się nie zanosi, wiec to dobrze ;) Wyobrażam sobie jak Michał musial być wkurzony, coś czuje, że po tej imprezie w klubie mogą lecieć iskry, a jak dojdą do tego te zajęcia prowadzone przez Tośkę to już w ogóle będzie wesoło :D Ale bardzo dobrze, niech Michał będzie zazdrosny, może sobie coś w końcu uświadomi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. no to co, w końcu Michał poszedł częściowo po rozum do głowy, i chociaż przeprosił Tosie? Brawo Misiu.
      a zazdrością to już czuć na kilometr! Oj Misiek, Misiek kręcisz coś z tą Justysią, a zazdrościć o Anto, oj zastanów się co Ty chcesz. pozdrawiam :*

      uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com ~ zapraszam na nowe rozdziały, a tutaj zapraszam na coś nowego! :) splataneserca.blogspot.com

      Usuń
  4. Simon jest cudowny i naprawdę uwielbiam tego człowieka. Ma rację, przecież to widać od początku, jednak duma Michała nie pozwala wprost wyznać co czuje. Z Tośki i Niemca wypełzli znakomici aktorzy, ale nie miałabym nic przeciwko temu, żeby ich "związek" nie zakończył się tylko na udawaniu. Tischer miał bardzo dobry pomysł i mam nadzieję, że przyjmujący wreszcie uświadomi sobie kogo tak naprawdę kocha. A Justynka jak zwykle doprowadza mnie do szału....
    A niedługo zapraszam na mój nowy projekt : http://smak-klamstw.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się wysłowić, bo Szymek i Tośka udają parę, i są w tym cudowni! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurd, a może te całe otoczenie ma racje i właśnie Szymcio powinien być z Tośką, skoro Michał nie może przyznać się do własnych uczuć. PO tej sytuacji, w której wybiegł po pocałunku kolegi z drużyny i rywalki swojej lubej można dać sobie rękę uciać, że gdzieś kiedyś w ogólnym rozrachunku przyjmujący i trenerka fitnes będą szczęśliwą parą.

    Serdecznie zapraszam na NAIWNOŚĆ DRUGĄ- Tę dwójkę przyciąga do siebie dziwna siła. Czyżby okazała się ona kiedyś miłością ? A może to strach przed samotnością stawia ich na swojej drodze? Drugie spotkanie i pierwsze wyznania przeczytasz w rozdziale.

    heroicznanaiwnosc.blogspot.com

    Pozdrawiam Annie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Simon, co słusznie podejrzewałam od czasu jego zaistnienia w blogu, jest menem absolutnie fantastycznym, a przy tym niesamowicie zorientowanym na Tośkę :D Stanowi idealną przeciwwagę dla chimerycznego Michała, który, niestety, wciąż nie wie, czego chce.. To znaczy mnie się wydaje, że Kubiak nie dość koordynuje własne działania, bo Ty pewnie już wiesz coś, co jest kluczowe dla relacji starszego Kubiaka z Antoniną, ale jeszcze nam nie zdradzisz tego "czegoś", przebrzydły podlecu ;p Choć może nawet lepiej, że jest tak, jak jest - przynajmniej mogę puścić wodze fantazji i stworzyć tyle możliwych interpretacji dziwnego zachowania Miśka, ile tylko będę chciała, z uporem odrzucając tę najbardziej oczywistą, wyrażoną w blogu - że Kubiak WRESZCIE się ogarnął, okazał się zazdrosny, dał się zrobić na szaro i teraz już na pewno do wszystkiego się Tosi przyzna! Do wszystkiego - czyli do od dawien dawna pielęgnowanej w serduszku miłości wobec Czarnej. Ja jednak uważam, iż wyżej wymienione rozwiązane byłoby za proste; poza tym całkowicie wyklucza obecność Justyny i Simona.. A ta dwójka jest obecna, oczywiście, oraz udziela się od czasu do czasu w całkiem solidny sposób ;) Wiesz, co sobie jeszcze pomyślałam podczas czytania owego świetnego rozdziału? Że Tośka jest naprawdę fantastyczną dziewczyną i gdyby istniała naprawdę, bardzo chętnie bym się z nią spotkała w realu na kawę bądź kielonka (haha ;D). Ona jest po prostu niesamowita! Poza Lilianą Kotorowską Czarna stała się od dziś moją ulubioną bohaterką blogową ever ;) A oto, dlaczego: tak pozytywnego człowieka, boleśnie doświadczonego przez życie, a mimo to silnego, zdeterminowanego i oddanego realizacji własnych celów chciałoby się mieć obok siebie na dobre i na złe! Dziękuję Ci zatem serdecznie za stworzenie historii, która kolejny raz operuje nie tylko ciekawą akcją, ale, przede wszystkim, nietuzinkowymi postaciami planu pierwszego i wszystkich planów dalszych ;D DAAANKEEEE!
    I tak oto od wypowiedzi o rozdziale przerzuciłam się na całokształt tego bloga ;) Mam nadzieję, że, pomimo dość chaotycznie zaprezentowanego toku rozumowania, udało Ci się nadążyć za clue owej wypowiedzi ;)
    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    PS Na zakończenie: Na bank Simon jest już w Tośce zabujany. Na bank ;D
    PS2 Na dniach pojawi się nówka u Edith. Będę jeszcze informować, gdy ta wiekopomna chwila nastanie ;) ;** ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Lol. Jestem tak bardzo idiotką :/ Wypisywałam do Ciebie z pytaniem gdzie nowy rozdział, a jakimś cudem opuściłam tatuaż 13 i 14. Nie pytaj jak to zrobiłam, bo sama nie wiem, ale jestem zażenowana sobą .____.
    Ta kłótnia Zbyszka i Michała chyba po prostu musiała się odbyć. Nie dziwię się Bartmanowi, że wkurzył się na Miśka. A z kolei słowa Kubiaka o Tośce jako satanistce to ostre przegięcie, choć dobrze wiem, że powiedział to pod wpływem emocji. Ja sama w czasie kłótni mówię różne życzy, których później żałuję (albo nie mówię tych najważniejszych, bo jestem zbyt rozjudzona, ale to nie o mnie miałam pisać :P), więc tak trochę usprawiedliwiam Kubiaka. Dobrze, że w końcu się z Tosią pogodzili, ale Justyna naprawdę coraz bardziej podnosi mi tutaj ciśnienie. To, że zniszczyła Tosi płytę to jest... totalnie w jej stylu, ale i tak wku.rwiające. A pomysł Simona... Mam nadzieję, że to zda egzamin i Michał poprzez zazdrość naprawdę zrozumie co czuje do Tosi i o nią zawalczy, a nie na przykład stwierdzi, że musi o niej zapomnieć, jeszcze bardziej angażując się w ten chory związek z Justyną. No i tak trochę współczuję Tosi, bo ta jej nadzieja, że Michał coś do niej czuje co prawda jest słuszna, ale może też być strasznie wyniszczająca ;-;

    OdpowiedzUsuń
  9. Simon jest moim geniuszem! Michałowi przyda sie to i może w końcu dotrze coś do niego:) obawiam się jednak, że Simon może się w Tosi zakochać a to byłby już klops....

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda mi Kubiaka no. Mam nadzieję,że powie Tośce o swoich uczuciach, bo przecież nie może tego dalej ukrywać. Współczuję Tosi,bo taka sytuacja sprawia,że czuje się zdezorientowana i kompletnie nie wie co ma robić.
    Jeśli masz czas i ochotę - zapraszam do odwiedzenia historii ,której głównym bohaterem jest Andrzej Wrona.
    www.jestes-wszystkim-czego-potrzebuje.blogspot.com
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń