niedziela, 24 marca 2013

czwarty tatuaż.



„Łączy nas wiele spraw, jeszcze więcej dzieli.
Być blisko siebie i wciąż nie tak jak byśmy chcieli.
Dziś kręcimy się jak w karuzeli.”


Coś szturchało mnie w lewe kolano i nie chciało przestać, mimo moich usilnych prób (czytaj: machania ręką w celu odgonienia tego czegoś od siebie). Chcąc nie chcąc, zostałam zmuszona do otworzenia oczu, co zrobiłam z niemałym ociąganiem. A wtedy okazało się, że tym „czymś” był Błażej. No tak, mogłam się tego spodziewać, bo tylko on nie boi się moich groźnych min, które posyłam ludziom zaraz po przebudzeniu. Widocznie chłopak ma jakieś zapędy samobójcze, bo nie dość, że mnie obudził, to jeszcze w tej chwili spogląda na mnie z politowaniem. A ja nie pamiętam nawet, kiedy zasnęłam…
- Oho, nasza księżniczka się wreszcie obudziła – mruknął z przekąsem młodszy z Kubiaków, widząc, że w końcu odpowiedziałam na jego próby wybudzenia mnie ze snu i otworzyłam oczy.
Zignorowałam jednak jego sarkastyczną uwagę pod moim adresem. A zrobiłam to tylko i wyłącznie dla jego dobra.
- Jesteśmy na miejscu – natomiast Michał poinformował mnie o tym fakcie normalnym tonem głosu, bez jakichkolwiek przytyków, jednocześnie otwierając przede mną drzwi, bym mogła wysiąść z samochodu.
Ten to przynajmniej potrafi odpowiednio zachować się w stosunku do kobiety. Podziękowałam mu za to niemrawym uśmiechem, po czym z gracją kilkutonowej słonicy wygramoliłam się z tylnego siedzenia samochodu. A wtedy doszłam do wniosku, że znowu nasz szalony plan udało się nam wcielić w życie. Byliśmy nad morzem. I mimo że morza nie widziałam, to czułam, że gdzieś tu jest w pobliżu. W tej chwili jednak stałam na zielonej trawie pomiędzy domkami letniskowymi. Pewnie w jednym z nich przyjdzie mi mieszkać przez najbliższy tydzień. Michał i Błażej tymczasem wyciągali nasze walizki z bagażnika samochodu, a Justyna, tak jak ja, rozglądała się, by lepiej przyjrzeć się okolicy.
Zaraz, zaraz… Justyna? A co ona tu robi? Znaczy wiem, że miała tu z nami przyjechać, tylko że pociągiem, a nie samochodem, a my później mieliśmy odebrać ją ze stacji. Jak to się więc stało, że ona jest już tu i teraz z nami? I co ważniejsze, kiedy? Widać musiałam spać naprawdę twardym snem, ponieważ kompletnie nie przypominam sobie, abyśmy gdzieś się zatrzymywali po drodze i aby ktoś siadał obok mnie na tylnym siedzeniu auta. Boże, powinnam być ostrożniejsza. Kiedyś mnie we śnie wyniosą, a ja się w tym nie zorientuję, zobaczycie.
Ale nie mogłam się nad tym dłużej zastanawiać, bo ktoś porwał moją szczuplutką osobę w swoje ramiona i zgniatał moje kości w swoich bicepsach z niezwykłą siłą, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.
- Maleńka, nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłem – usłyszałam.
- Jeżeli tęsknotę wyrażasz w sile, z jaką gnieciesz mi kości, to uwierz mi, wiem – odpowiedziałam Zbyszkowi, a tak właściwie to wyszeptałam, bo powoli brakowało mi tchu.
Bartman jednak usłyszał moje słowa, bo zaraz po nich postawił mnie z powrotem na ziemi i wyswobodził moją osobę ze swoich ramion.
- Wybacz, zapomniałem już, jaką chudziną jesteś – zaśmiał się.
Pokręciłam głową z dezaprobatą i nie skomentowałam tego. Wolałam przywitać się z Asią, niż wdawać się z nim w bezsensowne dyskusje.
- Fajnie, że już jesteście – powiedziała blondynka z nikłym uśmiechem. – Zibi, to może daj im już klucze do ich domków, niech się rozpakują i odświeżą – szepnęła w stronę Bartmana.
- A tak, jasne – Zbyszek od razu zaczął grzebać w kieszeniach swoich spodni. Po chwili wyciągnął z nich dwie pary kluczy i zamachał nimi w powietrzu. – Domki są dwuosobowe. Jak się podzielicie, to już wasza sprawa, my nie mamy zamiaru brać w tym udziału – zapowiedział, wręczając mi klucze i pokazując, który klucz jest od którego domku.
- A dlaczego dajesz je mnie? – spytałam, spoglądając na niego wielkimi oczami, nie rozumiejąc w ogóle jego postępowania.
Wciąż bowiem nie do końca byłam rozbudzona, dlatego z taką trudnością przychodziło mi kojarzenie faktów.
- Bo wiem, że tylko ty z tej grupy potrafisz rozdzielić miejsca sprawiedliwie – odpowiedział mi, po czym złapał Asię za rękę, drugą pomachał mi przed nosem i sobie poszedł, jak gdyby nigdy nic.
No świetnie. Zostawili mnie z problemem. Wszystko spada na mnie, jak zawsze. Z ciężkim westchnieniem obróciłam się na pięcie, a tam pozostała trójka naszej grupy wypoczynkowej stała przy walizkach i spoglądała na mnie i na klucze, które trzymałam w swoich dłoniach, czekając na moją decyzję. I co ja mam teraz zrobić? Jak ja mam ich podzielić, aby nikt na tym nie ucierpiał?
- No cóż – zaczęłam niepewnie, spoglądając po wszystkich – musimy jakoś to podzielić, żebyśmy się przez ten tydzień nie pozabijali. Najlepiej by było, abym ja była w pokoju z Justyną, a Błażej z Michałem, ale doskonale wiemy, że chłopaki nie wytrzymają ze sobą dwóch dni bez rodzinnej sprzeczki – westchnęłam, a reszta chyba się zgodziła z moją opinią. Przynajmniej tak mi się w tej chwili wydawało.
I kiedy tylko to powiedziałam, wiedziałam już, kto będzie najbardziej pokrzywdzony w podziale domków i nie podobało mi się to ani trochę. Czasami jednak mam w sobie zbyt małe pokłady egoizmu.
- Mi jest szczerze obojętne, z kim będę w pokoju – niczym niezrażona ciągnęłam dalej – ale z doświadczenia wiem, że Błażej i Justyna długo w spokoju ze sobą nie wytrzymają, dlatego… ten najbardziej kłótliwy pomieszka ze mną, a wy – spojrzałam na Michała i Justynę – macie jeden domek dla siebie. Pasuje wam taki układ? – spytałam na zakończenie.
Michał przytaknął obojętnie. Roześmiana Justyna ledwo co powstrzymała się przed zaklaskaniem w dłonie z radości. A Błażej… stał naburmuszony i patrzył na mnie wilkiem. Trochę go nie rozumiałam, bo wydawało mi się, że powinien się cieszyć, iż nie skazałam go na tydzień męczarni w pokoju z Justyną. Ale młodszego z Kubiaków zazwyczaj trudno jest zrozumieć, dlatego się tym w ogóle nie przejęłam. W końcu to ja tu teraz dowodziłam i trzeba było mnie słuchać, czy się to komuś podobało, czy nie. Choć po cichu liczyłam na to, że może ktoś się sprzeciwi mojej decyzji, ale jak zwykle się przeliczyłam.
Umiesz liczyć? Licz na siebie. Tosiu, nie zapominaj o tym.
Nie widząc więc żadnych protestów, zażaleń, czy innych przeciwwskazań, rozdzieliłam klucze pomiędzy nich i ruszyłam w stronę naszego domku, zostawiając wszystkich za sobą. Miałam nadzieję, że skoro Michał zaoferował Justynie swoją pomoc w przeniesieniu bagaży, to Błażej weźmie przykład (choć raz) ze swojego starszego brata i z własnej i nieprzymuszonej woli przytaszczy moją walizkę ze sobą. W końcu mógłby mi się jakoś odwdzięczyć za to, że go tak ładnie spakowałam (przy znikomej pomocy Michała, oczywiście).
Zaraz po wejściu do naszego domku, rozsiadłam się na łóżku, dość wygodnym i omiotłam spojrzeniem pomieszczenie. Lodówka, telewizor, szafa, dwa stoliki nocne, dwa łóżka i małe okienko. A za drzwiami łazienka. Prysznic, toaleta, umywalka, lustro. Nie mam prawa narzekać, bo mogło być gorzej.
- Czyś ty zgłupiała? – usłyszałam po chwili zaraz po huku upuszczanych walizek na drewnianą podłogę.
Jak widać, ktoś jednak miał powody, by sobie ponarzekać. I by porzucać walizkami.
- Nie rozumiem – spojrzałam na Błażeja ze spokojem, przyzwyczajona do jego humorków.
Bo z nim to czasami jest gorzej niż z babą w ciąży. Wiem to z doświadczenia.
- Nie rozumiesz? – prychnął. – To ja ci to z chęcią wyjaśnię. Właśnie pomogłaś tej lisicy w omotaniu mojego brata. Gratuluję.
- Michał nie jest dzieckiem i swój rozum ma – odpowiedziałam jeszcze ze spokojem, mimo że sama nie do końca wierzyłam w słuszność swoich słów.
Kubiak może i jest dorosłym, i inteligentnym, i odpowiedzialnym facetem, ale jeśli chodzi o dobór swoich życiowych partnerek, to ma tendencję do wpuszczania samego siebie na minę. A już nie raz w przeszłości wyszło, że saper jest z niego marny.
- Sama nie wierzysz w to co mówisz.
- Wierzę w to, czy nie wierzę, to jest teraz najmniej istotne – machnęłam na to ręką. – Skoro jesteś taki mądry, to powiedz mi, co miałam zrobić w tej sytuacji? – spytałam, unosząc brew nad prawym okiem.
- Zamieszkać z Michałem – odpowiedział mi Błażej święcie przekonany o słuszności swojego stwierdzenia. – Nie rozumiem, dlaczego to ci nie przyszło do głowy. Przecież w twojej sytuacji to jest oczywiste!
- Ach, i teraz będziesz mi to wypominał, tak? – prychnęłam. – Myślisz, że o tym nie pomyślałam? Z bólem serca musiałam jednak zrezygnować z tego pomysłu.
- A dlaczego? – teraz to on nie bardzo rozumiał.
- Otóż przez jaśnie pana, który z nikim niż z samym sobą nie potrafi się dogadać – wypomniałam mu.
Mówcie co chcecie, ale najlepszą obroną na świecie jest atak. To już zostało sprawdzone na przełomie wieków.
- Skoro jestem takim padalcem, to dlaczego zawsze do mnie przychodzisz, aby się wypłakać? – zironizował.
- To jest cios poniżej pasa – ostrzegłam go.
- Nie, to jest prawda. Najpierw przychodzisz i narzekasz, że Michał cię nie dostrzega i że jesteś przez to taka nieszczęśliwa, a potem sama pakujesz go w ramiona innej.
- Skoro przestała ci się podobać rola mojego pocieszyciela, to wiedz, że już nigdy więcej nie będę płakać ci w rękaw – zapowiedziałam mu to, mierząc go spojrzeniem bazyliszka.
- I bardzo dobrze! – usłyszałam jeszcze za sobą, zanim trzasnęłam drzwiami.
Mogłam wszystko zrozumieć. Naprawdę. Nie dziwi mnie jego reakcja, zwłaszcza, że wie coś, czego inni nie wiedzą, bądź zdają się nie dostrzegać. A mianowicie, jakie plany wobec Michała ma Justyna i co ja tak naprawdę czuję do starszego z Kubiaków. Ale zdecydowanie przesadził postawieniem siebie w roli pokrzywdzonego w tej sytuacji. Jeżeli tak bardzo przeszkadza mu moje gadanie, to trzeba było mi o tym powiedzieć, a nie zapewniać, że mnie wysłucha, że jest do mojej dyspozycji, że jest moim przyjacielem i że zawsze mogę na niego liczyć.
Z całej siły kopnęłam kamyk na żwirowej drodze. Musiałam ochłonąć, dlatego postanowiłam rozejrzeć się po okolicy. Jak na nadmorską miejscowość w okresie letnim, zbyt dużo turystów to tutaj nie chodziło. I bardzo dobrze, bo jak ostatnio byłam na Bałtykiem, a dokładniej to w Mielnie, to nie można się było nigdzie ruszyć, tyle ludzi kręciło się wokół. A ilu Niemców! Głowa mała. A ja nigdy nie przepadałam za tłumami, bo zawsze można się wśród nich zgubić, do czego miałam niesamowitą tendencję.
- Co jest, Mała? – usłyszałam nagle nad swoim prawym uchem, przez co złapałam się za klatkę piersiową z przestrachu. – Wybacz, nie chciałem cię wystraszyć.
- Co ty tu robisz? – zapytałam Zbyszka, próbując unormować akcję serca i po cichu licząc, że nie będzie mnie maltretował, dlaczego mam w tej chwili taki zły humor.
- Widziałem, jak wściekła trzasnęłaś drzwiami domku twojego i Błażeja, po czym poszłaś w nieznanym kierunku. Nie chciałem, abyś się gdzieś zgubiła – odpowiedział mi.
- Od kiedy ty tak o mnie dbasz? – zapytałam z nieśmiałym uśmiechem, patrząc na niego podejrzliwie.
Wiecie, przezorny zawsze ubezpieczony. A nie wiadomo, czy Zbyszek czegoś ode mnie nie chce, skoro jest w tej chwili dla mnie taki miły.
- No co ty, już zapomniałaś? – oburzył się Bartman. – Ja zawsze o ciebie dbałem, wciąż dbam i dbać będę. A więc, co znowu Młody powiedział, bądź zrobił, że cię tym tak wkurzył? – zainteresował się siatkarz.
- Nieważne – machnęłam na to ręką. – Poradzę sobie z tym sama.
- Oj, Tośka, Tośka… jak ty mnie nie doceniasz – zaśmiał się Bartman, jednak nie skończył rozpoczętego przez siebie wątku. – Nie chcesz mówić, to nie mów, ale pozwól, że ci potowarzyszę. Wspólne poznawanie okolicy jest dużo lepsze niż to samotne, nawet jeśli spaceruje się w milczeniu – podzielił się ze mną swoimi refleksjami.
- Jak tam sobie chcesz – mruknęłam, nie mając ochoty na sprzeczki, bo co za dużo to nie zdrowo. A poza tym wiedziałam, że nie mam z nim jakichkolwiek szans, bo gdy się uprze, to jemu się nie przegada. – Tylko nie rozumiem, dlaczego chcesz spacerować ze mną, a nie z Asią.
Zbyszek się zamyślił, kiedy tylko usłyszał moje stwierdzenie.
- A bo się trochę posprzeczaliśmy… - przyznał po chwili.
- Coś widzę, że te wakacje niedobrze się dla nas zaczynają… – mruknęłam. – To o co poszło? – zainteresowałam się.
- Nie chcę ci dokładać problemów – Zibi jakoś próbował się wymigać.
Ale ja byłam bardzo do niego podobna. Jak się uprę, to mi się nie przegada. I choćby nie chciał mi nic powiedzieć, to i tak to z niego wyciągnę. Choćby siłą.
- Właśnie mów. Odciągnij mnie od problemów.
Zbyszek przyjrzał mi się przez chwilę, po czym westchnął ze zrezygnowaniem.
- Pokłóciliśmy się o ciebie – odpowiedział mi z wahaniem.
Gdybym coś piła w tym momencie, to na pewno bym się zachłysnęła. Ale że niczego nie piłam, to nie mogłam tego zrobić. Za to zatrzymałam się gwałtownie na środku chodnika, przez co osoby idące za mną, wpadły na nas. Kiedy tylko już przeprosiłam przechodniów za swoją nieuwagę, mogłam wreszcie spojrzeć wielkimi oczami na Zbyszka, by wyrazić tym swoje zdziwienie.
- O mnie? – spytałam, jakbym go nie zrozumiała.
- No… tak. Bo Asia jest o ciebie zazdrosna – wyjaśnił mi Zibi, oglądając w tym momencie swoje buty z wielką uwagą.
- Przecież to nonsens! – krzyknęłam oburzona.
- Ty to wiesz i ja to wiem, ale Asia niekoniecznie.
Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć na te słowa. Czułam jednak, że nie mogę tego tak zostawić, że coś powinnam zrobić. Nie chciałam być powodem rozstania tak dobranej pary, bo musicie wiedzieć, że Asia i Zbyszek naprawdę do siebie pasują. Bartman nigdy w życiu nie znajdzie takiej kobiety, która by z nim, z jego pomysłami i humorami wytrzymywała tak dobrze jak Asia. Zwłaszcza, że to był powód wyssany z palca.
I nagle wpadłam na genialny plan. Już wiedziałam, co zrobimy, w jaki sposób uświadomimy Aśce, że nie ma powodów, aby być o mnie zazdrosną. Boże, w ogóle jak to brzmi? Zazdrosna? O mnie? No śmiech na sali!
- Oho, po twojej minie widzę, że masz już jakiś pomysł – w moim rozmyślaniu przerwał mi Bartman.
- No pewnie, że mam. Ja bym miała nie mieć? – zaśmiałam się. – Zobaczysz, damy Aśce nauczkę. Już nigdy więcej nie będzie o mnie zazdrosna.
- Wiesz, że cię uwielbiam? – zapytał Bartman, a ja pokiwałam głową z uśmiechem. – No to jaki jest plan? – zainteresował się.
Skoro był zainteresowany, to mu go zdradziłam. A on na niego przystał bez zbędnego przekonywania go o jego słuszności. Bo ufał mi, że wiem co robię. A potem spacerowaliśmy sobie po okolicy aż do zachodu słońca.



_________________________

Ostatnio mi się nudziło, więc zamiast usiąść i rysować techniczne rysunki na grafikę inżynierską, ja usiadłam i zaczęłam bawić się w grafika, ale komputerowego. Stąd nowy wygląd bloga. Może być? Mnie osobiście bardziej się podoba od poprzedniego, ale w swoich opiniach nie musicie sugerować się moją odpowiedzią. Wręcz nie powinniście.
Ściskam was serdecznie.

8 komentarzy:

  1. Faceci są absolutnie dziwni. A Błażej to juz w ogole czasami go nie ogarniam. Wiem ze złość i wg. Ale skoro wie.o co chodzi Justynie to niech sam jej pilnuje. Toska to też taka ciapa ze zbyt miękkim sercem. Ale coz. Zastanawiam się tylko nad pomysłem odnosnie Joanny i co z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. już myślałam, że Czarna będzie w pokoju z Miśkiem...a tu proszę jednak się pomyliłam. Asia zazdrosna w sumie to nie ma się co dziwić:p no ale jestem ciekawa tego planu:)))

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się niwy szablon absolutnie podoba - i tutaj, i na "Sieście"". Jest to pewien powiew świeżości, który, co prawda, mnie zaskoczył, ale również zadowolił nieomal w pełni ;D
    Co do fabuły: Nie wiem, dlaczego Bartman tak po prostu umył rączki, zostawiając Czarną z pękiem kluczy do rozdzielenia w rękach, ale wiem, że ja na miejscu Tośki trochę bym go o to przeczołgała. Nie ma to bowiem jak zrzucić odpowiedzialność na barki Bogu ducha winnego dziewczęcia! ;D Brawo, brawo! Feministki pewnie już szykują się do zlinczowania Bartmana tudzież do wpisywania mu na efbe złośliwych komentarzy na temat męskiego szowinizmu ;D Nie chcąc jednak zostać posądzoną o sympatyzowanie z radykałkami napiszę kilka słów w obronie Zbysia. Miły z niego koleś, fakt. Współczujący, empatyczny, przyjacielski.. Tylko trochę nie potrafiący uładzić rozeźlonej kobiety (ale to chyba cecha wszystkich panów, więc spoooko). Dobrze chociaż, że Antonina też się nie bawiła w głaskanie rozeźlonego mężczyzny.. Ma dość poryczy temperament, więc pewnie całość akcji skończyła się nie tyle połamaniem kości, ile połamaniem domku letniskowego w drzazgi i sztachety ;D A tak, to chociaż pokazała Błażejowi, gdzie jego miejsce. Ja go już uważałam w sumie za gościa w porządku, ale, niestety, teraz wyłazi na jaw drugie oblicze młodszego Kubiaka.. Starszy też zachował się w tym rozdziale dość asekuracyjnie, ale ratuje go całokształt dotychczasowej twórczości ;D Ciekawa jestem niemożebnie planu na Aśkę, jak również planu Justyny na Michała, więc czekam na kolejnyyy rozdział! ;D
    pozdrawiam! cmok! cmok! ;D

    PS Trochę napastliwy ten komentarz. Nie taki miał być! :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy szablon lepszy według mnie od tamtego :D
    Jestem ciekawa, co takiego wymyśliła Tośka :D Czekam na nastęny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Błażej ma okres. Taką opinię wystawiam mu ja, psychiatra z wyboru własnego, mimo że nie mam nic skończone. Dobra ot sensu nie miało.
    W każdym razie każdy ma problem, Aśka zazdrosna, Błażej męczennik, Michał potrzebuje mocniejszych szkieł/kontaktów, Justyna jest dziwna, Tośka się boi.
    Ogólnie to też bylam prawie pewna, że Kubiak starszy i Antonina będą razem w pokoju, ale jak widać się pomyliłam.
    Wygląd bloga uważam za lepszy, coś nowego, ciekawszego :D
    Pozdrawiam i trzymaj się ciepło :)
    Wyjaśnienia w sprawie mojej nieobecności znajdziesz tu: wymysladla.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, dlaczego Zbyszek kazał Tośce rozdzielić pokoje... Może chciał, żeby była z Michałem?
    Wcześniej nie skojarzyłam, że Tośka się w Michale kocha, choć mogłam to zauważyć... To dla tego ją tak bolało to, że Justyna jest z Michałem. Ale tego, że Aśka będzie o nią zazdrosna, to się nie spodziewałam. ;)
    Jestem bardzo ciekawa, co też wymyśli Tośka, by przekonać Aśkę, że się w Zbyszku nie podkochuje.
    A nowy wygląd jest lepszy od poprzedniego. ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawił się dwudziesty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com , serdecznie zapraszam. :)

      Usuń
  7. Zszokowałaś mnie tym, że Tosia podkochuje się w Michale. I to już od jakiegoś czasu :O Myślałam, że to uczucie się w niej rodzi przez zazdrość i złość o Justynę, a tutaj takie kwiatki! Błażej trochę przesadził z tą kłótnią. To chamsko, że wypomina przyjaciółce jak wiele razy ją pocieszał. Co prawda ja rozumiem czemu się wkurzył. Miał trochę racji, bo Tosia tak trochę strzeliła sobie samobója proponując, żeby Michał zamieszkał z Justyną. Ale ja ją rozumiem. Poza tym, Aśka dowaliła do pieca o.O Być zazdrosną o Tosię? No serio? Ciekawe dlaczego -.- Poza tym, jestem zaj.ebiście ciekawa co wymyśliła Tosia. Jakiś pocałunek z Kubiakiem? ^^
    A nowy szablon jest o niebo lepszy! :D

    OdpowiedzUsuń