piątek, 12 kwietnia 2013

szósty tatuaż.



„Czy nie widzisz, że dla ciebie
uśmiech anioła mam?”


Mała mieścina, więc nic dziwnego, że zbyt wielu budek z jedzeniem to tutaj nie było, a do tego dzisiaj jakoś dziwnie większość z nich była pozamykana. Może jakaś masowa wizyta Sanepidu ich odstraszyła? Albo przygotowują coś specjalnego na weekend? Nie mam pojęcia. Jeden właściciel jednak postanowił otworzyć dzisiaj swój przybytek i na pewno nieźle na tym posunięciu zarobi. Nie wiem, czy mamy dzisiaj jakiś międzynarodowy dzień jedzenia fast-food, czy w tutejszych stołówkach obiad był nie do zjedzenia, ale muszę się zgodzić z młodszym Kubiakiem (a rzadko kiedy to robię), że kolejka do budki rzeczywiście była kilometrowa. Nie miałam jednak zamiaru stanąć na jej końcu i cierpliwie czekać na swoją kolej, bo wtedy na pewno nie wygrałabym zakładu z Błażejem. A przegrać nie mogłam. Tu nie chodziło nawet o te piwa, bo to było tylko takim dodatkiem. Po prostu, mój honor mi na to nie pozwalał. Poza tym nie zdzierżyłabym chłopaka obnoszącego się ze swoim „sukcesem” na prawo i lewo. A znam Błażeja dosyć długo, więc doskonale wiem, na co go stać. Zanalizowałam więc szybko, kto stoi w kolejce. Matka z dzieckiem, jacyś nastolatkowie, staruszek, kolejne dojrzałe małżeństwo… o, dwóch chłopaków jakoś w moim wieku i to praktycznie przy samej kasie. Mam dzisiaj wyjątkowe szczęście. Poprawiłam więc potargane przez wiatr włosy i przewiązaną w pasie chustę, po czym powolnym krokiem ruszyłam w ich stronę.
- Hej – uśmiechnęłam się pięknie, kiedy byłam już przy nich. – Mogę mieć do was prośbę? Moi przyjaciele wysłali mnie po prowiant i założyli się ze mną, że się nie uwinę w piętnaście minut. Chcę utrzeć im nosa, pomożecie mi i zamówicie też coś dla mnie? – zapytałam, mrugając do nich.
W tej chwili właśnie stosowałam na nich wszystkie sztuczki, jakie znałam, ale robiłam to w taki sposób, aby nie przesadzić, bo to mogłoby przynieść odwrotny skutek od pożądanego. Wysoki brunet od razu uśmiechnął się do mnie cwaniacko i już z miejsca mi się spodobał. Blondyn obok sprawiał wrażenie cichego chłopca z sąsiedztwa, a ja takich zdecydowanie nie lubię. Poza tym, mam alergię na blondynów.
- A co będziemy mieli w zamian? – brunet uniósł brew nad prawym okiem.
Hardy i cwany, lubię takich. Och, koleś podoba mi się jeszcze bardziej. Dawno żaden facet nie nabił sobie u mnie tylu plusów na samym początku znajomości, wypowiadając tak właściwie tylko jedno zdanie.
- A co byście chcieli? – podjęłam tą grę.
- Impreza z nami. Dziś wieczorem – nawet nie bawił się w niepotrzebne pytania i uprzejmości, tylko z góry stwierdził fakt.
- Dziś mi niestety nie pasuje – odpowiedziałam ze smutkiem – ale jutro… jak najbardziej. Przyda mi się taki odpoczynek od przyjaciół - zaśmiałam się. - Mamy jednak jeden problem…
- Jaki? – zainteresował się blondyn.
- Nie umawiam się z nieznajomymi – powiedziałam niezwykle poważnie.
- No tak – roześmiali się obaj. - Jestem Aleks, a to jest Matti.
Zapamiętać, brunet to Aleks, a blondyn to Matti. Żeby się przypadkiem później nie pomylić.
- Tośka – wyciągnęłam rękę w ich kierunku, którą obaj uścisnęli.
- A więc, Tosiu, to czego ci potrzeba do szczęścia? – zapytał Aleks.

Stanęłam przed piątką moich przyjaciół w najlepsze wygrzewających się w nadmorskim słońcu na plaży. Nie zwracali na nic swojej uwagi. Nawet nie zorientowali się, że ktoś nad nimi stoi, tak bardzo odpłynęli z tego świata. Niestety, będą musieli wrócić do rzeczywistości, bo ja im żarcia stawiać nie będę. Niech wyskakują z kasy, skoro chcą jeść.
- Jedzenie wam przyniosłam – zamachałam papierową torebką przed ich nosami, w której jedzenie jeszcze było ciepłe i z której wydobywał się całkiem przyjemny zapach dla nozdrzy. Ale zapach jedzenia zazwyczaj jest bardzo przyjemny.
Kiedy ja dochodziłam do takich wniosków, Błażej, usłyszawszy moje słowa, gwałtownie zerwał się z zajmowanego przez siebie miejsca do pozycji siedzącej. Że mu się w głowie nie zakręciło?
- Ale… jak? Ty… tu… teraz? – wydukał.
Zignorowałam to, kręcąc głową.
- Podkradłaś komuś żarcie, że się tak szybko wyrobiłaś? – zapytała Justyna, co pewnie miało być uznane przez towarzystwo za zabawne, jednak ja wyczułam drugi sens tego zdania. Bo musicie wiedzieć, że ja mam nosa do takich ukrytych insynuacji, zwłaszcza wypowiadanych przez blondynkę.
Uśmiechnęłam się więc szyderczo w jej kierunku. I nie obchodziło mnie nawet, jak reszta odbierze tenże grymas na mojej twarzy.
- No jasne! – potwierdziłam całkiem poważnie. – Niestety, nie udało mi się znaleźć innego człowieka i dlatego twój hot-dog jest już nagryziony… - szepnęłam, udając skruchę i podając jej zamówienie.
Justynie mina zrzedła momentalnie, a ja rozdałam resztę posiłku zgłodniałej braci, odbierając przy okazji zwrot kosztów.
- Nie mów, że tak tam poszłaś? – spytał mnie Michał, pokazując gestem na mój strój. – Dlaczego nic nie mówisz? – spytał po chwili ciszy, trochę już zniecierpliwiony moim milczeniem.
- No przecież nie kazałeś mi mówić, że tak tam poszłam, no to nie mówię, bo właśnie tak tam poszłam – wyjaśniłam mu jak idiocie. – A poza tym, nie widzę nic złego w moim stroju – wzruszyłam ramionami na zakończenie.
Michał chciał mi coś odpowiedzieć, ale chyba nie bardzo wiedział co albo jak to ubrać w słowa, bo po chwili zrezygnował z tego zamiaru. Trochę dziwnie się zachowywał, ale nie przejęłam się tym jakoś. Wzruszyłam tylko ramionami i usiadłam obok Błażeja, mając zamiar skonsumować swoją tortillę.
- Już nie mogę doczekać się wieczora – powiedziałam uśmiechnięta, zanim dobrałam się do pakunku, klepiąc jeszcze Błażeja po ramieniu.
Dla miny chłopaka w tej chwili naprawdę warto się było trochę poświęcić.

Karaoke w klubie „Bałtyk” zaczynało się co piątek o dwudziestej pierwszej. Od dobrych kilku minut siedzieliśmy w loży w rogu i czekaliśmy aż dołączy do nas Błażej, który "zapomniał" portfela i musiał się wrócić po niego do naszego domku. Dlaczego przy słowie zapomniał zrobiłam cudzysłów? Bo ja w jego sklerozę jakoś nie wierzę, zwłaszcza, że chłopak nie bardzo kwapił się, by się wrócić po ten nieszczęsny portfel. Kopnęłam go jednak w zadek i wygnałam po niego, bo przecież bez tego się dzisiaj nie napiję. A poza tym, co to za facet, który nie potrafi honorowo przyjąć porażki? No właśnie, żaden facet. I to go chyba do reszty przekonało, bo jednak się po niego wrócił. Więc kiedy tylko zauważyłam, że młody Kubiak wchodzi do środka, przeprosiłam towarzystwo przy stoliku i podeszłam do niego. Złapałam go za rękę i zaskoczonego tym obrotem sprawy, pociągnęłam za sobą w stronę baru.
- Sześć dużych piw na koszt tego pana – powiedziałam szybko w kierunku barmana.
- Sześć? – pisnął Błażej. – Przecież miało być pięć.
- A to ty nie masz zamiaru pić? – zdziwiłam się, robiąc wielkie oczy.
Młody Kubiak chyba jednak miał zamiar się dzisiaj napić, bo nie zgłosił już żadnego sprzeciwu w tej sprawie. Po chwili obładowani kuflami wróciliśmy do naszego stolika.
- Wasze zdrowie – powiedziałam, stawiając kufel przed każdym z zgromadzonych.
- Ale jak to? – pisnął Błażej kolejny raz zaskoczony moimi słowami. – Przecież przegrałem z tobą, a nie z nimi.
- Ale nikt nie powiedział, że ja te wszystkie piwa wypiję sama. Jakoś nie mam ochoty się dzisiaj spić – podzieliłam się z nim swoją refleksją.
Młody przytaknął, ale nie był tym wszystkim zachwycony. Jakby wolał, abym to ja się spiła za jego pieniądze, aniżeli napili się za nie wszyscy. A skoro tak miało być, to trzeba było to zastrzec przy zakładaniu się ze mną, a nie teraz mieć do mnie o to pretensje. Za późno, mój drogi.
- Ale wiesz, że mam zamiar się na tobie odegrać? – zapowiedział mi młody Kubiak, siadając obok mnie na kanapie i upijając łyk złotego płynu.
- Jestem skora do zakładów. Zwłaszcza z tobą – zaśmiałam się niezwykle rozluźniona.
- Możecie wyzwać się na pojedynek karaoke – zaproponowała nam Asia, a kiedy tylko to powiedziała, Michał i Zbyszek prawie zakrztusili się pitym przez nich w tej chwili piwem. – No co? – zdziwiła się blondynka, widząc ich reakcję.
- Nic, nic – Michał machnął na to ręką, jednocześnie próbując złapać oddech – tylko w takim wypadku Błażej nie ma żadnych szans na odegranie się.
- A to dlaczego? – zainteresowała się Asia.
- Widać, że jeszcze nie słyszałaś, jak Tośka śpiewa – mruknął Zibi, obejmując blondynkę ramieniem.
- Do X-Fajtersów ją! – zaśmiał się Michał, uderzając pięścią w stół.
- Widać, że ostatnio spędzałeś za dużo czasu z Igłą – pokręciłam głową, patrząc na niego.
- Ale pomysł nie jest wcale taki głupi – zamyśliła się Justyna. – Może parami z domków stoczymy taki pojedynek? – zaproponowała.
- Jestem za! – krzyknął Błażej, bo w duetach widział większe szanse dla siebie. Zwłaszcza, jeśli śpiewałyby pary z domków, bo w takim wypadku wyszłoby, że byłby ze mną.
- Tylko o co się zakładamy? – zastanawiała się Asia, stukając paznokciami o blat stolika.
- A co powiecie na to, że wygrana para spędzi te wakacje na koszt przegranej czwórki? – zapytał Zibi po chwili namysłu. – Oczywiście, wyłączając dodatkowe koszty, typu jedzenie na mieście, balety, pamiątki i tym podobne – dorzucił.
Wszyscy się zgodzili na jego propozycję. Zadziwiające, że tak łatwo w tej kwestii doszliśmy do konsensusu.
- Ale pary mają być inne niż w domkach – nagle zaoponował Michał.
- Mi to tam obojętne – szepnęłam, wzruszając ramionami, jednak nikt nie zwrócił na to swojej uwagi.
- Ok, to może teraz dobierzmy się w pary – zaproponowała Asia.
Nawet nie zdążyła do reszty skończyć wypowiadać to zdanie, a przy stoliku można było usłyszeć tylko jeden i ten sam okrzyk:
- Ja chcę być z Tośką!
Naprawdę nigdy nie sądziłam, że Michał, Justyna i Błażej mogą być tak ze sobą zgodni, bo to właśnie oni zaczęli w jednej i tej samej chwili to wykrzykiwać. Zbyszek chyba też chciał się dołączyć do nich, jednak wolał się nie wychylać, by nie podpaść Asi. Kiedy więc wymieniona wcześniej trójka zorientowała się, że z tą zachcianką nie jest sama, zaczęła się przekrzykiwać jak przekupy na targu. Po chwili totalnego rozgardiaszu wszyscy spojrzeli na mnie proszącym wzrokiem i zapowiedzieli:
- Tośka, to z kim chcesz być?
Spojrzałam po ich twarzach i się przeraziłam. Siedziały przede mną trzy osoby z minami a la Kot ze "Shreka" i błagały mnie wzrokiem, abym to ich wybrała. Coś czułam, że pomysł wyjścia dzisiaj na karaoke nie będzie dobry... Dobry dla mnie, oczywiście.
- O nie, nie nie, nie – uniosłam ręce w górę w obronnym geście. – Nie wmieszacie mnie w to. Mi jest wszystko jedno. Sami się dogadajcie, a ja idę pogadać z dzidżejem.
Jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Wstałam od stołu, aby jak najszybciej zniknąć im z pola widzenia i tak po prostu sobie poszłam, zostawiając ich samych sobie. Niech się nawet pozabijają, ale ja nie będę decydować, z kim mam być w duecie, bo zaraz ktoś się na mnie za to obrazi. A ja wolę tego uniknąć. 
Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że kiedy wróciłam, oni wciąż nie byli ze sobą zgodni. Cały czas się sprzeczali. O mnie. Naprawdę nie sądziłam, że jestem aż taka ważna! Westchnęłam ciężko.
- To może ja jednak nie będę brała w tym śpiewaniu udziału? – zapytałam wszystkich, ale tylko Asia i Zibi, którzy w tej chwili tylko przyglądali się sprzeczającej się trójce, mi odpowiedzieli. I było to coś w stylu, że mam się nie wygłupiać i że oni zaraz podejmą decyzję.
Westchnęłam po raz drugi.  Naprawdę coraz mniej mi się to wszystko podobało... Do tego nie widziałam, aby owa trójka miała wreszcie coś postanowić. Dlatego postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Uderzyłam więc pięścią w stół, żeby zwrócić na siebie ich uwagę i ich jakoś uspokoić. A kiedy zamilkli, zaczepiłam kelnerkę i powiedziałam do niej:
- Możesz wybrać z mojej prawej ręki dwie karteczki, a z lewej jedną?
Zaskoczona dziewczyna zrobiła to, o co ją poprosiłam, a po moich podziękowaniach odeszła od nas.
- Ślepy los zadecydował, że w trzeciej parze zaśpiewa… Michał i… Antonina – przeczytałam zawartości świstków. – O, to ja – zaśmiałam się, orientując jak mnie ślepy los skojarzył.
Po chwili losował jakiś chłopak, który akurat przechodził obok naszego stolika i którego zaczepiłam. Biedak, bardzo się wystraszył, ale na szczęście nie na tyle, aby zwiać i nie wykonać czynności, której od niego oczekiwałam. Z jego losowania wyszło na to, że pierwszym duetem będzie Asia z Justyną. A z tego wynikało, że jako drudzy zaśpiewają Zbyszek z Błażejem. Zibi specjalnie nie był z tego losowania zachwycony (bo każdy wie, że Błażej strasznie fałszuje), ale taki już jego los.
- Tu macie spis duetów, jakimi dysponuje tutejszy DJ – powiedziałam, kładąc przed nimi kartkę na stół. – Będziemy śpiewać bez ujawniania naszych twarzy – oznajmiłam im jeszcze, zanim się dobrali do doboru repertuaru.
- A to dlaczego? – pisnęła zdziwiona Justyna.
- Bo wśród nas jest dwóch znanych reprezentantów Polski. A poza tym, lepiej będzie, gdy publika zagłosuje na duet ze względu na jego wykonanie, a nie na wygląd – odpowiedziałam jej, odrzucając włosy do tył.
- Ty to jak zawsze masz głowę na karku – pochwalił mnie Michał. – To co wybieramy? – zainteresował się.
- Spokojnie, znasz to – poklepałam go po ramieniu. – I jest to zdecydowanie w twoich umiejętnościach wokalnych.
Michałowi moje zapewnienie w zupełności wystarczyło. Powiedział mi tylko, że bardzo się cieszy, że jest ze mną i że na pewno wygramy. Przytaknęłam. Bo z takim partnerem nic innego mi przecież nie pozostało.
- A wy weźcie coś z rapowaniem dla Błażeja – podpowiedziałam sprzeczającym się wciąż chłopakom. – Młody jest w tym całkiem niezły.
- Nie podpowiadaj konkurencji – pouczył mnie Michał.
- A co to za konkurencja dla nas? – szepnęłam w jego kierunku, pociągając go za sobą w stronę podestu. – A poza tym nie chcę, aby twój brat się zbłaźnił.
- A ja bardzo chętnie bym to zobaczył – zaśmiał się starszy z rodzeństwa.
Pokręciłam głową, śmiejąc się pod nosem.
Reszta towarzystwa dołączyła do nas po kilku minutach. Gotowa i już zdecydowana, co chce zaśpiewać. Dziewczyny podzieliły piosenkę "Single ladies" Beyonce na pół, każda po zwrotce, a refren razem, bo stwierdziły, że nic pod damski duet to tutaj nie ma. Chłopaki za to posłuchali mojej rady i wybrali „Billionaire” Travisa McCoy'a i Bruno Marsa (chyba łatwo się zorientować, który jest którym), a my „Broken Strings” Jamesa Morrisona i Nelly Furtado.
- Proszę państwa przed nami pojedynek szóstki przyjaciół. Dobrali się w pary, a wy ocenicie ich wykonanie. Wygrany duet spędzi te wakacje na koszt reszty, a więc jest to gra o wielką stawkę, dlatego nie ujrzycie ich twarzy przed werdyktem, żebyście ocenili ich śpiew, a nie wygląd – po chwili zapowiedział nas DJ. – Wysłuchajcie ich uważnie, a potem zagłosujcie na najlepszy wykon. Czas zaczynać, zapraszam więc pierwszy duet.
Aśka, kiedy to usłyszała, westchnęła tylko i ruszyła w stronę mikrofonu. Justyna szła kawałek za nią.
- Nie ciesz się tak bardzo, że śpiewasz z Michałem – usłyszałam jeszcze jej głos nad prawym uchem, zanim dołączyła do Asi czekającej na nią przy mikrofonie. – Gdybyś nie los, nie bylibyście teraz razem. Choć nie wiem, czy nie maczałaś przypadkiem w tym swoich palców...
- No popatrz – zaśmiałam się szyderczo. – Szkoda tylko, że on od samego początku chciał śpiewać ze mną, a nie z tobą – powiedziałam do niej z kpiącym uśmieszkiem.
Proszę państwa, 2:0 dla mnie! Justyna już drugi raz dzisiejszego dnia musiała skapitulować przede mną. I chyba ją trochę rozkojarzyłam tą wypowiedzią, bo nie wyszło jej to wykonanie tak jak powinno, ale Aśka raczej nie miała jej tego za złe. Bo mimo że gra toczy się o wielką stawkę, jak to powiedział tutejszy dzidżej, powinniśmy jednak potraktować ten pojedynek jako zabawę. I chłopaki nieźle się wczuli w ten klimat, bo całkowicie nas rozłożyli na łopatki, śpiewając swój utwór totalnie po swojemu. Mniej-więcej trafiali w dźwięki, ale tekst w niektórych miejscach to już była ich czysta inwencja twórcza. Po nich przyszła jednak kolej na nas. Ciężko mi się było skupić i to nie dlatego, że chłopaki swoim występem wyprowadzili mnie z koncentracji. Po prostu, kiedy stanęłam naprzeciwko Miśka i śpiewałam o tym, że nie możemy być razem, mimo naszej miłości, czułam, jakby po części to było o nas. I przez to strasznie wczułam się w tekst, a pomógł mi w tym sam Michał, który przez te niecałe cztery minuty trwania piosenki, spoglądał mi prosto w oczy, dzięki czemu mogłam śpiewać bezpośrednio do niego. To było coś magicznego dla mnie, co rzadko zdarzało mi się odczuwać i może dlatego dojście do siebie zajęło mi dobrych kilka chwil.
- Zaśpiewałaś jak zawsze cudownie – szepnął Misiek na moje ucho, doprowadzając mnie swoim głosem do porządku.
- Ty nie byłeś gorszy - uśmiechnęłam się nikle. - Poza tym, znowu za bardzo wczułam się w tekst... – szepnęłam, ocierając jedną łzę, która spływała po moim policzku. Nawet nie wiem, kiedy ją "wyprodukowałam", tak bardzo odpłynęłam.
- I to właśnie w tobie uwielbiam najbardziej – powiedział, całując mnie w policzek.
Byliśmy tak blisko siebie, że jeden mały ruch, a nasze usta by się ze sobą zetknęły. Bardzo tego chciałam i wydawało mi się, że Michał także właśnie do tego dążył, jednak nic z tych rzeczy. Nasi znajomi bowiem w tej chwili do nas dołączyli, gratulując nam niezwykle wiarygodnego występu i mówiąc, że nie mają z nami najmniejszych szans. I ostatecznie wyszło na ich, bo w głosowaniu zwyciężyliśmy my, to znaczy ja z Michałem. Mamy więc darmowe wakacje, choć w tamtej chwili jakoś specjalnie się z tego nie cieszyłam. Może to dlatego, że niezbyt do mnie ten fakt docierał? Albo może dlatego, że myślałam wtedy o czymś zupełnie innym? Nie wiem. 
Poza tym nikt z zebranych w klubie nie dowiedział się, kto śpiewał w tym pojedynku, ponieważ się nie ujawniliśmy. No chyba, że ktoś jest dobrym detektywem i rozpoznał mój głos w następnych występach. A bo ja mam zawsze takie głupie szczęście, przez które światło w klubie kilkanaście minut po naszym pojedynku, trafiło na mnie i wywołało mnie z powrotem na scenę, tym razem już z twarzą skierowaną w stronę publiczności. Wejść tam nie było dla mnie problemem, ale zejść... z tym już było gorzej. Stało się to dopiero po kilku bisach, jakie wymusiła na mnie publiczność.
- Jak wrócimy do domu, to wsadzam cię w samochód i zabieram na casting do tego X-Factora – zapowiedział mi Błażej, kiedy z powrotem usiadłam obok niego.
- Myślisz, że ci się to uda? – prychnęłam, popijając drinka, którego postawił mi jakiś facet w podzięce za świetny występ. Mam nadzieję, że na nic więcej nie liczył, bo nie był w moim typie.
- Choćbym miał cię tam siłą zaciągnąć, choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobię w życiu, to tak będzie, bo nie możesz zmarnować swojego talentu - zapowiedział mi młody Kubiak.
- A co jeśli jest już po castingach? – spytałam, choć nie byłam przekonana, czy mam rację, bo nigdy się takimi programami nie interesowałam i nie mam pojęcia, kiedy się one odbywają.
- To zataszczę cię tam, gdzie ten casting będzie – zapowiedział mi Błażej, nie widząc w tym żadnego problemu.
- A ja mu w tym pomogę – dorzucił swoje trzy grosze Michał.
Zaśmiałam się szyderczo im w twarze.
- I wy myślicie, że wam się uda? – zapytałam. – Po moim trupie – zapowiedziałam im jeszcze, po czym obróciłam się na pięcie i ruszyłam na parkiet.




_________________________________________

Przepraszam, że tak długo mnie tu nie było, ale jakoś nie mogłam się zebrać w sobie, by ostatecznie poprawić ten rozdział przed jego publikacją. Mam jednak nadzieję, że to powyżej jest w miarę okej. Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego! Aha, i zapraszam Was tutaj. Buziaki!

7 komentarzy:

  1. Genialny rozdział :D Ach, Broken Strings, jedna z moich ulubionych piosenek ;')

    OdpowiedzUsuń
  2. wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że Tośka wygra zakład z Błażejem:D Justyna działa mi na nerwy jak mało kto...franca jedna;p przeczucie, że Tośka będzie w parze z Michałem również mnie nie zawiodło:) dali czadu tylko może jednak jest dla Nich jakaś szansa?:)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. A mogłabym być informowana? http://rzutem-na-tasme.blogspot.com/ lub gg 44374715 :)Dopiero zabieram się za nadrabianie, więc jak będę na bieżąco to zacznę komentować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze jak widzę Tośkę, gdy tak sie smali do kolegów z kolejki to bawi mnie to niezmiernie :D ale udało jej utrzeć nosa Błażejowi.
    Niech ona tej Asi wytarga kudły bo sama to zrobię. Panienka jest płytka jak kałuża po dzisiejszym deszczu. Ale ja wiem, że Michał w końcu złapie Tośkę i nooo...
    Bagatela jestem ciekawa tej imprezy na którą sie Antonina umówiła :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Z powyższego rozdziału wynika, że Antonia pomysły na siebie i na życie ma, a co więcej umie z obu tych intelektualno-inwencyjnych przywilejów korzystać w sposób niecny oraz dalece imponujący :D Akcja przed budą z żarciem warta była świeczki tudzież piwa. Ukazała całą przebiegłość Tośki oraz jej działanie na płeć przeciwną. Nie muszę chyba dodawać, że, głównie ze względu na charakter naszej bohaterki oraz porażający sex-appeal, który posiada ( ;D) niesłychanie zaintrygowana jestem ciągiem dalszym umowy z chłopakami przed jadłodajnią/ budą ;D A relacja Tosi z Michałem no, no, no.. Mam swoje podejrzenia co do rozwoju ich znajomości, ale może ujawnię je później, gdy zdobędę więcej jakże istotnych szczegółów. Niemniej mam już nad czym kminić ;>
    pisz nowy rozdział, pisz, pisz! Masz we mnie wierną fankę ;D

    pozdrowienia! cmok! cmok! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak na dobrą sprawę to już wczoraj miałam ten komentarz napisany w całości, a potem coś mi się zje.bało z internetem i on przepadł ;| A zaczynał się już mecz, więc nie miałam czasu, żeby pisać jeszcze raz :/
    Ładni ludzie to jednak mają w życiu dobrze. Tak myślałam, że Tosia wykorzysta swoje atuty i wciśnie się jakimś chłopakom w kolejkę :D Ciekawa jestem tylko czy ta ich impreza dojdzie do skutku, bo nic nie wspominałaś, że wymienili się numerami telefonów, więc nie wiem jak mieliby się znaleźć. Impreza w karaoke chyba całkiem udana :P Piosenka, którą wybrałaś dla Tosi i Michała (swoją drogą miałam taką cicha nadzieję, że będą w parze! :D) jest idealna po prostu! I tak się zastanawiam czy oni naprawdę by się pocałowali gdyby nie ich znajomi. No ale co się odwlecze to nie uciecze :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedziałam, że Tośka wygra ten zakład. Wepchała się w kolejkę dwóm chłopakom i ciekawi mnie to, czy pójdą razem na tą imprezę. :)
    To, że Tosia z Michałem w parze będzie coś przeczuwałam. Justyna mnie strasznie denerwuje, ale mam nadzieję, że Michał przejrzy na oczy i będzie nie z nią, a z Tośką.

    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń